Indeks Shanghai Composite doszedł do poziomów sprzed 2,5 roku. Główne media chińskie głosiły chwałę chińskich akcji. Twierdzono, że hossa na rynku akcji będzie świadectwem potęgi Chin, że pomoże gospodarce, bo będzie źródłem kapitału dla firm chińskich. Niedwuznacznie dawano do zrozumienia, że rząd bardzo sprzyja tej hossie. Wzrostom pomagały opinie niektórych amerykańskich firm inwestycyjnych, które twierdziły, że inwestycje w akcje na azjatyckich giełdach powinny dawać lepsze wyniki niż w akcje europejskie czy amerykańskie.
Końcówka 2. kwartału i półrocza 2020 r. oraz związany z tym proces windows dressing (podciąganie cen na koniec danego okresu – miesiąca, kwartału roku), jak również początek drugiej połowy roku doprowadziły do zakończenia czerwca zwyżkami, a drugiego kwartału na Wall Street zwyżką największą od ponad dwudziestu lat oraz do pozytywnego rozpoczęcia drugiego półrocza.
Wszystko to mimo tego, że Światowa Organizacja Zdrowia znowu ostrzegła, że na froncie pandemii walka nie jest skończona, a najgorsze jeszcze się wydarzy. W USA Anthony Fauci, główny epidemiolog kraju, też przestrzegał, mówiąc, że sytuacja w USA pogarsza się, że może dojść nawet do 100 tysięcy zakażeń dziennie. Wszystko na nic – obóz byków był nie do zatrzymania.
Prawdziwą komedię mieliśmy okazję obserwować w poniedziałek 6 lipca. Indeks Shanghai Composite zyskał 5,7%, dochodząc do poziomów sprzed 2,5 roku. Była to już piąta kolejna zwyżka tego indeksu. Okazało się, że główne media chińskie głosiły chwałę chińskich akcji. Twierdzono, że hossa na rynku akcji będzie świadectwem potęgi Chin, że pomoże gospodarce, bo będzie źródłem kapitału dla firm chińskich. Niedwuznacznie dawano do zrozumienia, że rząd bardzo sprzyja tej hossie.
Chińczycy dobrze pamiętają to, że rządowe agencje kupowały chwilami akcje po to, żeby pomóc giełdzie, a poza tym fama niesie, że są oni urodzonymi hazardzistami. Nic dziwnego, że rzucili się do kupowania akcji. Pomagały obozowi byków opinie niektórych amerykańskich firm inwestycyjnych (na przykład BlackRock) – twierdziły one, że inwestycje w akcje na azjatyckich giełdach powinny dawać lepsze wyniki niż w akcje europejskie czy amerykańskie.
Już ta, chińska, akcja była dziwaczna, ale jeszcze bardziej dziwaczna była reakcja giełd w Europie i w USA. Indeksy rosły jak na drożdżach, drożała ropa, złoto, a najbardziej miedź. Jakiś rząd mówi kupujcie akcje na naszej giełdzie, a cały świat zamiast mówić „uważajcie, bo skończy się to tak jak w 2015 roku” małpuje zachowanie giełdy w Szanghaju. Bardzo zabawne, gdyby nie było groźne, bo pokazuje, że rozum giełdami nie rządzi.
Trzeba przypominać, że coraz więcej jest ośrodków analitycznych, które ostrzegają przed skrajnym przewartościowaniem rynku. Według agencji Reuters kapitalizacja globalnego rynku akcji w stosunku do globalnego PKB wynosi 52% i jest największa od 25 lat… Ostrzega też Międzynarodowy Fundusz Walutowy, a ostatnio analitycy Citigroup ostrzegli, żeby nie gonić uciekającego i przewartościowanego rynku.
Na naszym rynku walutowym dobre nastroje na rynkach akcji doprowadziły do cofnięcia się kursów spod oporów (odpowiednio 4,47 PLN dla EUR/PLN i 4,20 PLN dla CHF/PLN). Widać było jednak, że złoty może za chwilę zacząć tracić. Oprócz tego, że RPP chce osłabienia naszej waluty, można znaleźć jeszcze inne powody.
Po pierwsze minister finansów zapowiedział nowelizację budżetu (po wyborach). Po drugie rząd przedstawił NFZ swoje prognozy zachowania rynku pracy, w których zapowiadał wzrost rejestrowanego bezrobocia o blisko pół miliona. Po trzecie dowiedzieliśmy się, że zadłużenie Polski (w metodologii europejskiej) sięgnęło 1,1 bln złotych. To ponad 50% PKB, a jeśli doda się kreatywną księgowość to już pod 60%…
Rząd bowiem sprytnie ukrywa dług o wartości około 10% PKB (ponad 200 mld złotych) w Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 oraz w obligacjach emitowanych przez PFR (obydwu nasza metodologia nie włącza do sektora wydatków publicznych, w odróżnieniu od metodologii unijnej ESA2010, która je włącza). Nie budzi to niepokoju rynków, bo wszyscy naokoło znacznie zwiększają dług publiczny, ale im bliżej będzie do konstytucyjnego ograniczenia 60% długu do PKB, tym sytuacja będzie wyglądała bardziej niepokojąco. I to może złotego osłabiać.
Wróćmy na rynek akcji. Czekamy teraz na sezon raportów kwartalnych amerykańskich spółek. Rozpoczyna się 14 lipca. Teoretycznie drugi kwartał będzie fatalny, co powinno akcje przeceniać, ale jak znam Wall Street, to prognozy będą dramatyczne, a ich pokonanie będzie dziecinnie proste. Cóż, sprawdzimy, czy i tym razem ta gra się bykom uda.
Kontakt do autora:
Piotr Kuczyński
Członek Towarzystw Ekonomistów Polskich
e-mail: piotrw.kuczynski@gmail.com
tel. +48 695 333 325
Towarzystwo Ekonomistów Polskich (TEP) krzewi wiedzę ekonomiczną i wyjaśnia zjawiska gospodarcze współczesnego świata, propagując poszanowanie własności prywatnej, wolną konkurencję oraz wolność gospodarczą, jako warunki rozwoju Polski. Zrzesza praktyków biznesu i teoretyków różnych dziedzin nauk ekonomicznych.