Czy w sytuacji toczącej się w Ukrainie wojny, zerwanych łańcuchów dostaw, postępującego zagrożenia suszą w wielu częściach naszego globu powinniśmy skupić się wyłącznie na produkcji żywności i odłożyć na półkę cele Europejskiego Zielonego Ładu? Konieczny jest mądry kompromis.
Myślę, że nie jestem odosobniony w ocenie, że w obecnej sytuacji, konieczny jest mądry kompromis, tj.:
– zapewnienie odpowiedniej podaży żywności, szczególnie w tych rejonach świata, gdzie nawet niewielkie zachwianie jej dostaw lub/i nawet niewielki wzrost jej cen będzie powodował wzrost napięć społecznych, konflikty i niekontrolowane migracje (są to przede wszystkim kraje Afryki Północnej, niektóre rejony Azji, Ameryki Południowej i Środkowej) i jednocześnie
– kontynuacja przemyślanej polityki klimatycznej, w sposób pozwalający wdrażać racjonalne rozwiązania i osiągać zamierzone cele, bez naruszania bezpieczeństwa żywnościowego i powodowania napięć społecznych.
Rzeczą oczywistą jest, że kompromis ten powinien być globalny, tak samo jak globalne jest wyzwanie związane z zagrożeniem żywnościowym i klimatycznym.
Opublikowany w kwietniu kolejnych raport Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC)1 jednoznacznie wykazuje, że konieczna jest „natychmiastowa i dogłębna” redukcja emisji we wszystkich sektorach. Aby utrzymać globalne ocieplenie na poziomie 1,5°C, należy dążyć do osiągnięcia neutralności klimatycznej na całym świecie do 2050 roku. W przeciwnym razie przewidywane straty i szkody wywołane zmianami klimatu w systemach ludzkich i ekosystemach mogą okazać się katastrofalne. Postępujące zmiany klimatu są zagrożeniem nie tylko dla środowiska naturalnego, ale również dla społeczeństw – gwałtowne zjawiska pogodowe doprowadzają bowiem do chorób i śmierci ludzi, strat w produkcji żywności i ograniczenia wzrostu gospodarczego. Szacuje się, że rolnictwo jest odpowiedzialne za ok. 15-20% globalnej emisji gazów cieplarnianych i jest to więcej niż w przypadku całego sektora transportowego. Zatem widma katastrofy klimatycznej nie da się zatrzymać bez partycypacji sektora rolniczego. Dążenie do neutralności klimatycznej rolnictwa jest nie lada wyzwaniem, ponieważ znacząca część emisji w rolnictwie ma charakter procesowy, tzn. jest nieunikniona podczas hodowli zwierząt, nawożenia czy uprawy gleby.
Mamy dylemat: żywność czy klimat i w jego przypadku obserwujemy, że w UE podejmowane są próby dostosowania się do obecnej sytuacji. Komisja Europejska w swojej strategii EZŁ zakładała, że od 2023 roku co najmniej 4% gruntów ornych w Europie powinno być ugorowanych. Już tej jesieni rolnicy powinni więc zaniechać uprawiania i siewów na części areału, aby móc starać się o unijne dopłaty bezpośrednie. W obliczu wojny w Ukrainie i zmiany sytuacji międzynarodowej KE odstąpiła jednak od swoich zamierzeń. Bardzo wyraźny sygnał wysłał również Parlament Europejski, odrzucając w uchwale z 3 maja propozycję komisarza Timmermansa dotyczącą obowiązkowych 25% gruntów rolnych pod rolnictwo ekologiczne do 2030 roku. Innym sygnałem, na poziomie regionu, jest podjęta przez Departament Rolnictwa i Rybołówstwa w Belgii decyzja zezwalająca producentom ekologicznym we Flandrii na stosowanie 5% surowców konwencjonalnych w paszach ekologicznych ze względu na ich niedobór.
Już od kilkunastu miesięcy liczne opracowania ekspertów i zwykła logika wskazują jednoznacznie, że realizacja ambitnych celów EZŁ, nawet po ich ewentualnej weryfikacji, będzie wymagała dużych nakładów, odpowiedniej skali działalności i wiedzy.
W warunkach polskich zadanie to będzie szczególnie trudne. Z obliczeń prof. Walentego Poczty z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu wynika, że jedynie ok. 39 tys. polskich gospodarstw będzie w stanie podjąć wyzwania związane z EZŁ. A co z pozostałymi gospodarstwami, których jest prawie 1,3 mln? Wieloletni brak odpowiedniej strategii rozwoju polskiego rolnictwa, instrumenty wsparcia skierowane przede wszystkim do małych gospodarstw, często nieprodukujących na rynek, wyraźna dyskryminacja dużych, towarowych gospodarstw, łącznie doprowadziły polski sektor rolny do sytuacji, w której jego rozdrobniona struktura uniemożliwia przeprowadzenie niezbędnych reform prowadzących do wzrostu wydajności produkcji konkurencyjności. O tym eksperci TEP już niejednokrotnie się wypowiadali; na aspekt ten zwróciła uwagę również Komisja Europejska w swojej odpowiedzi2 na przedłożony przez rząd Polski Krajowy Plan Strategiczny. Moje własne doświadczenie (28 lat współzarządzania dużym, towarowym gospodarstwem w zintegrowanym modelu obejmującym produkcję roślinną, pasz, zwierzęcą, energii odnawialnej i przetwórstwo mięsa) wyraźnie wskazuje, że osiąganie ambitnych celów wpisanych w dyskutowaną obecnie strategię „od pola do stołu” jest możliwe – dzięki efektowi skali, dostępowi do odpowiedniego know-how, możliwości finansowania innowacyjnych technologii i profesjonalnemu planowaniu i zarządzaniu.
Kto w takim razie ostatecznie zapłaci za EZŁ? W dyskusji panelowej na konferencji ESARE w Warszawie w SGGW wyrażaliśmy opinie, że w pierwszym rzędzie zapłacą farmerzy, natomiast ostatecznie, jak to zazwyczaj się dzieje, zapłacimy my wszyscy, konsumenci. Śmiem twierdzić, że licznym grupom konsumentów wyjdzie na korzyść doświadczenie wyższych cen żywności i innych produktów, bo skłoni ich to do bardziej racjonalnych zakupów i konsumpcji, a w efekcie – do ograniczenia marnotrawstwa żywności, które w skali globalnej szacuje się dzisiaj nawet na 30% (!). Niestety, wysokie ceny żywności dotkną duże grupy społeczne, których dochody nie pozwolą na zapewnienie podstawowych potrzeb żywnościowych, co z kolei będzie prowadzić do wzrostu niepokojów społecznych i ruchów populistycznych.
Podsumowując, jestem zdania, że rozważne wdrażanie zasad EZŁ jest koniecznością. O ile byliśmy w stanie opracować szczepionkę przeciw Covid-19, o tyle szczepionki na zmiany klimatu nigdy nie wymyślimy. Zmiany klimatu są wynikiem ponad stuletniego niezrównoważonego użytkowania energii i gruntów i stylu życia. Dlatego potrzebna jest nam wszystkim zmiana paradygmatu naszego stylu życia oraz wzorców konsumpcji i produkcji. W najkrótszym ujęciu: niech o tym, kim jestem, nie świadczy to, co posiadam, ale to, jaki jest mój ślad ekologiczny. Trudne? Tak. Niewygodne? Tak. Lecz konieczne.
1 AR6 Climate Change 2022: Mitigation of Climate Change — IPCC
2 Fragment komentarza KE dot. KPS: „Niestosowanie cappingu oraz degresywności dla największych gospodarstw pozwala jednocześnie docenić ich rolę na rzecz bezpieczeństwa żywnościowego, jaką pełnią one na krajowym rynku, co ma szczególne znaczenie w związku z obecną sytuacją w Ukrainie” https://ec.europa.eu/info/sites/default/files/food-farming-fisheries/key_policies/documents/observation-letter-comments-poland_pl.pdf
Grzegorz Brodziak
Członek TEP, wiceprezes Zarządu Federacji Związków Pracodawców-Dzierżawców i Właścicieli Rolnych, wiceprezes Związku Pracodawców i Producentów trzody Chlewnej Polpig. Prezes Zarządu Goodvalley Agro S.A.
Kontakt do autora:
e-mail: grzegorz.brodziak@goodvalley.com