Lipiec był kolejnym, czwartym, miesiącem wzrostu indeksów giełdowych. Gorzej wyglądało to w Europie, gdzie niemiecki XETRA DAX zakończył miesiąc neutralnie, ale rozpoczął sierpień znowu zwyżką. Nawet w Polsce WIG20 wypracował mikroskopijny wzrost.
Ostatnio pisałem, że teoretycznie drugi kwartał 2020 r. powinien być dla spółek w USA fatalny, co powinno akcje podczas sezonu publikacji raportów kwartalnych przeceniać, ale uważałem, że jak zwykle prognozy będą słabe, a ich pokonanie będzie dziecinnie proste. Tak się też stało. Lipiec był więc kolejnym, czwartym, miesiącem wzrostu indeksów. Gorzej wyglądało to w Europie, gdzie niemiecki XETRA DAX zakończył miesiąc neutralnie, ale rozpoczął sierpień znowu zwyżką. Nawet w Polsce WIG20 wypracował mikroskopijny wzrost.
W USA w końcu lipca wykorzystano marny pretekst, jakim była wypowiedź jednego z kongresmenów mówiących, że istnieje szansa na porozumienie Republikanów z Demokratami w sprawie kolejnego pakietu pomocowego. W ogóle wydaje się, że im dłużej trwa dyskusja o tym pakiecie, tym bardziej pomaga ona bykom na rynkach akcji, bo przecież nie ma to jak czekanie na dobrą informację. To nawet nie jest ironia – tak działają rynki.
W oczekiwaniu na tę informację drożały też obligacje (spadała ich rentowność), co wydawało się mało logiczne. Wyjaśnienie da się jednak znaleźć. Akcje drożały, bo na rynkach jest nadpłynność, a obligacje, bo jednak pandemia szerzy kły i dobrze jest swoje pozycje na rynku akcji zabezpieczać. Na rynku walutowym, po chwilowym przekroczeniu oporu na 1,18 USD, rozpoczęła się nieśmiała korekta. To zahamowało wzrosty cen złota – ciągle nie mogły pokonać poziomu 2.000 USD.
W Polsce korekta na EUR/USD zahamowała umocnienie złotego, a WIG20 wrócił do środka dwumiesięcznego kanału trendu bocznego (1.740 – 1.853 pkt. – pokonanie górnego ograniczenia zapowiadałoby wzrost do 2.020 pkt.). Jeśli chodzi o złotego, to co prawda jego umocnienie na przełomie miesięcy wyhamowało, ale nadal można powiedzieć, że nasza waluta nie reaguje na (dwa razy już umieszczone w komunikatach RPP) słowa pokazujące, że Rada chce słabszego złotego. Nie reaguje też na antyzłotową tyradę Adama Glapińskiego, prezesa NBP.
Złotemu pomagało umocnienie euro, któremu z kolei pomagał wynik Rady Europejskiej (budżet 1,074 bln euro i 750 mld euro Funduszu Pomocowego). Trzeba jednak pamiętać, że Parlament Europejski dopiero w grudniu przyjmie lub odrzuci (najpewniej przyjmie) ten budżet, a środki z niego zaczną mieć wpływ na gospodarkę około 2. kwartału 2021 roku. Nie wiemy też, w jaki sposób środki płynące do Polski będą uzależnione od oceny praworządności.
Cały czas rozwijał się konflikt na linii USA – Chiny. Po tym jak USA zamknęły konsulat chiński w Houston, Chiny poleciły zamknięcie konsulatu USA w Chengdu. Donald Trump nie wykluczył zamknięcia kolejnych placówek dyplomatycznych. Stwierdził też, że układ handlowy USA – Chiny ma dla niego dużo mniejsze znaczenie w epoce pandemii. Komentatorzy i eksperci coraz mocniej ostrzegają, że może dojść do zerwania stosunków USA – Chiny (ja w to nie wierzę) i/lub do wojny walutowej.
W tle również rozwijała się pandemia. Przytłumiona przez lockdown pierwsza jej fala odżyła i w wielu krajach zaczęły rosnąć zakażenia (również w Polsce). W wielu krajach zaczęto mówić o powrocie kwarantanny i o zamykaniu granic. Pilnie obserwowana była Australia. Tam pogorszenie pogody zaczęło uruchamiać prawdziwą drugą falę pandemii, co bardzo źle wróży temu, co może się wydarzyć jesienią/zimą na naszej półkuli.
Na razie jednak gracze giełdowi niespecjalnie się tym przejmują. Najpewniej taka sytuacja będzie trwała, o ile rządy nie zaczną zapowiadać kolejnego lockdownu. Zakładam, że może się tak stać jedynie wtedy, kiedy sytuacja ochrony zdrowia będzie naprawdę fatalna.
Jaki z tego wszystkiego można wyciągnąć wniosek? Chyba tylko taki, że korekty na przewartościowanych rynkach akcji zazwyczaj pojawiają się nagle, a na razie obóz byków jest tak silny, że chyba dopiero przed wyborami w USA (listopad) i jednocześnie przed drugą falą pandemii można oczekiwać jakiejś korekty.
Na rynku walutowym dolar pokonał dziesięcioletnią linie trendu wzrostowego, co może zapowiadać koniec dekady dolara, a to byłaby dobra informacja dla złotego. Pamiętać jednak trzeba, że jeśli Rada Polityki Pieniężnej się uprze, chcąc zwiększyć konkurencyjność polskiej gospodarki, to swoimi działaniami może złotego osłabić.
Kontakt do autora:
Piotr Kuczyński
Członek Towarzystwa Ekonomistów Polskich
e-mail: piotrw.kuczynski@gmail.com
tel. +48 695 333 325
Towarzystwo Ekonomistów Polskich (TEP) krzewi wiedzę ekonomiczną i wyjaśnia zjawiska gospodarcze współczesnego świata, propagując poszanowanie własności prywatnej, wolną konkurencję oraz wolność gospodarczą, jako warunki rozwoju Polski. Zrzesza praktyków biznesu i teoretyków różnych dziedzin nauk ekonomicznych.