Pomimo wzrostu globalnej niepewności i wzrostu inflacji w Polsce, marcowe posiedzenie RPP nie przyniosło żadnych zmian w kluczowych parametrach polityki pieniężnej. Zarówno stopy procentowe, jak i retoryka RPP pozostały bez zmian. Rada wyraźnie preferuje brak wprowadzania zmian w okresie wzrastającej, globalnej niepewności. Nowa, marcowa projekcja wskazuje na wyższą inflację jedynie w bieżącym roku i jej powrót w pobliże celu w 2021 roku.
Marcowa decyzja członków RPP stała pod znakiem wielu nowych czynników. Skutki rozprzestrzenianie się koronawirusa, zbliżające się globalne spowolnienie aktywności gospodarcze, redukcja stóp procentowych przez Fed oraz czynniki krajowe, w tym wyższa dynamika inflacji oraz nowy Raport o inflacji, mogły wpłynąć na decyzje RPP. Tak jednak się nie stało. Uwzględnienie większej od oczekiwanej przez bank centralny dynamiki inflacji wpłynęło na podniesienie ścieżki inflacji jedynie w bieżącym roku. Według modelu NECMOD roczna dynamika cen znajdzie się z 50-procentowym prawdopodobieństwem w przedziale 3,1–4,2 proc. w 2020 r. (wobec 2,1–3,6 proc. w projekcji z listopada 2019 r.). W kolejnych latach zmiana jest niezauważalna, ponieważ analitycy banku centralnego wskazują, że inflacja znajdzie się w przedziale 1,7–3,6 proc. w 2021 r. (wobec 1,6–3,6 proc.) oraz 1,3–3,4 proc. w 2022 roku. Nowa projekcja pokazuje zatem, że w tym roku mamy do czynienia z jednorazowymi czynnikami powodującymi wzrost inflacji. W przypadku projekcji PKB, obniżony został nieznacznie przedział, w którym dynamika PKB może znaleźć się w 2020 i 2021 roku. Treść komunikatu prasowego po posiedzeniu RPP nie uległa większym zmianom, co wskazuje na podtrzymaniu sposobu komunikacji z otoczeniem. Warto przy okazji zwrócić uwagę, że w komunikacie zwraca się uwagę na „dobre nastroje konsumentów”, podczas gdy wskaźniki koniunktury GUS-u wskazują na ich pogorszenie. Ponadto pominięto w treści komunikatu fakt rekordowo wysokich oczekiwań inflacyjnych konsumentów (w grudniu 2019 r. najwyższe od października 2012 roku), a także wysokiej inflacji bazowej.
Banki centralne są postawione przed trudnym dylematem sposobu odpowiedniej reakcji na sytuację, z jaką mamy dziś do czynienia, a jest ona wyjątkowa. W skali globalnej mamy bowiem do czynienia z połączeniem dużych szoków: podażowego i popytowego, którym towarzyszy zwiększona, bardzo wysoka niepewność, zarówno w obszarze działalności gospodarczej, jak i decyzji konsumentów. Szoki związane z większym popytem na niektóre rodzaje produktów żywnościowych (i nie tylko) mogą doprowadzić do wzrostu ich cen. Wzrost cen może wiązać się również z problemami produkcyjnymi przedsiębiorstw w krajach ogarniętych epidemią wirusa. Nie można wykluczyć, że w branżach dotkniętych spadkiem popytu podwyżka cen może mieć na celu zrekompensowanie poniesionych strat. Niewiadomą pozostaje reakcja wszystkich tych przedsiębiorstw, którzy oferują usługi w ramach których korzystamy w sposób grupowy. Zmniejszenie cen nie pomoże w sytuacji ograniczonego popytu (samo źródło strachu nie zanika).
Należy zauważyć, że w przypadku Polski sytuacja pod wieloma względami przedstawia się inaczej niż w innych państwach. Czynniki spowalniające polską gospodarkę mogą być zauważalne z pewnym opóźnieniem. Szczególnie należy podkreślić wyższą dynamikę inflacji i wzrostu gospodarczego w porównaniu z innymi krajami oraz zagrożenia, które mogą pojawić się w sytuacji obniżek stóp procentowych w kontekście kondycji sektora bankowego i jego zdolność do zwiększenia kredytowania przedsiębiorstw. Dynamika inflacji w najbliższych kilku miesiącach będzie nadal wyraźnie powyżej celu NBP. Niektóre ceny produktów, w tym również i żywnościowych ze względów na zwiększenie popytu oraz ograniczenia podażowe, mogą wzrosnąć. W tej sytuacji kluczowym pytaniem jest długość okresu podwyższonej niepewności w gospodarce. Warto również zauważyć, że w średnim okresie, nie można wykluczyć podwyżek cen energii, gdyż do Urzędu Regulacji Energetyki trafiły wnioski o podwyżki ceny prądu dla gospodarstw domowych od czterech największych spółek energetycznych w Polsce. Na ograniczenie dynamiki wzrostu cen mogą wpłynąć koszty transportu (niższe cen paliw). W niektórych branżach takich jak turystyka, rozrywka, transport, podobnie jak w innych krajach będą widocznie duże straty, trudno jednak mówić, aby w tych sektora doszło do spadków cen.
Dużą niewiadomą w najbliższym miesiącu stanowi sposób reakcji przedsiębiorców i konsumentów na zaburzenia popytowo – podażowe. Niewątpliwie mamy do czynienia z niespotykaną dotąd „informacyjną bombą” pojawiająca się we wszystkich rodzajach mediów, a polegającą na wielokrotnym powtarzaniu informacji na temat stanu rozprzestrzeniania się wirusa. Może to w konsekwencji prowadzić do zwiększenia niepewności i problemów z racjonalnym podejmowaniem decyzji.
Kontakt do autora:
dr Jarosław Janecki
Wykładowca, Szkoła Główna Handlowa w Warszawie
e-mail: jaroslaw.janecki@sgh.waw.pl
tel. +48 601 072 268
Towarzystwo Ekonomistów Polskich (TEP) krzewi wiedzę ekonomiczną i wyjaśnia zjawiska gospodarcze współczesnego świata, propagując poszanowanie własności prywatnej, wolną konkurencję oraz wolność gospodarczą, jako warunki rozwoju Polski. Zrzesza praktyków biznesu i teoretyków różnych dziedzin nauk ekonomicznych.