Tegoroczna wyjątkowo długa majówka nie zaszkodzi gospodarce, co innego wprowadzenie czterodniowego tygodnia pracy.
Dyskusja na temat zysków i strat wynikających z „wydłużonych” weekendów jest tematem, który praktycznie zawsze pojawia się w maju. W tym roku układ majowych świąt jest wyjątkowo korzystny, co być może skłoniło więcej niż zwykle Polaków do wzięcia urlopu. Nie jest to jednak powód do zmartwień.
Nie ma większego znaczenia, kiedy będzie wykorzystywany przysługujący urlop. W ubiegłym roku, w maju mieliśmy 21 dni roboczych i 10 dni wolnych, natomiast w tym roku mamy o jeden dzień roboczy mniej oraz o jeden dzień wolny więcej. W porównaniu dwóch majowych miesięcy z tego i ubiegłego roku, różnica jednego dnia roboczego może być widoczna w przypadku sprzedaży detalicznej czy produkcji przemysłowej. Jednak bardziej istotne jest porównanie aktywności gospodarczej w całym roku.
W tym przypadku problem owego jednego dnia nie jest już tak istotny. W całym 2024 roku mamy 115 dni wolnych od pracy oraz 251 dni roboczych. W ubiegłym roku również było 115 dni wolnych od pracy oraz o jeden dzień roboczy mniej. Fakt, że ten rok jest rokiem przestępnym, powoduje, że w konsekwencji pracujemy o jeden dzień roboczy więcej.
Z tematem długich weekendów wiąże się jednak sprawa znacznie poważniejsza, dotycząca czasu pracy oraz wydajności. W ostatnich latach przeszliśmy bardzo duże zmiany w tym względzie. Pandemia oraz możliwości, jakie stwarzają rozwiązania technologiczne, spowodowały, że w wielu obszarach gospodarki wprowadzona została możliwość pracy z domu. W sektorach, gdzie to możliwe, rozwiązania te w dalszym ciągu są utrzymywane – są to decyzje przedsiębiorców. Zaktualizowany został również Kodeks pracy, gdzie wprowadzono nową definicję pracy zdalnej i hybrydowej.
Z punktu widzenia pracodawcy, wprowadzenie pracy hybrydowej pozwala na stopniową optymalizację kosztów związanych z kosztami powierzchni biurowej. W celu utrzymania wydajności pracy, rozwiązaniu temu koniecznie musi jednak towarzyszyć wprowadzenie odpowiednich zmian organizacyjnych oraz przejrzystych zasad związanych z nowym modelem pracy. Mówiąc w uproszczeniu, pracownik musi znać wszystkie zasady związane z pracą hybrydową.
Co ciekawe, co trzeci badany pracownik zgodziłby się na niższe zarobki, aby uzyskać lub zachować zadowalającą liczbę dni pracy zdalnej. Można przypuszczać, że odsetek ten byłby jeszcze mniejszy, gdyby pytanie dotyczyło skrócenia tygodnia pracy do czterech dni, o czym w ostatnim czasie zaczynają dyskutować politycy.
I tu dochodzimy do bardzo ważnego tematu. Mówimy bowiem o zmniejszeniu godzin pracy o około 20 procent w trakcie roku. W kontekście całej gospodarki wzrost wydajności pracy, który rekompensowałby straty związane z krótszym tygodniem pracy oraz umożliwił konkurowanie z przedsiębiorstwami w skali globalnej, nie jest możliwy.
Nie we wszystkich sektorach gospodarki możliwe jest wprowadzenie zmian technologicznych, zwiększających w znaczący sposób wydajność pracy. Ograniczony kapitał jakim dysponują przedsiębiorstwa powoduje, że utrzymanie poziomu produkcji przy jednoczesnej redukcji czasu pracy, będzie wiązało się z obniżką płacy dotychczas zatrudnionych. Ponadto, pojawi się konieczność zwiększenia zatrudnienia w celu uzupełnienia strat produkcyjnych spowodowanych skróceniem czasu pracy.
Ograniczenie tygodnia pracy o jeden dzień generuje duże koszty nie tylko dla przedsiębiorstw, ale również dla budżetu państwa. Zakładając oczywiście, że zmiany czasu pracy obejmowałyby także pracowników sektora budżetowego.
Postęp technologiczny i zmiana modelu pracy mogą wpłynąć na ograniczenie czasu pracy jedynie w przedsiębiorstwach, które opierają się na nowoczesnych technologiach, gdzie czynnik pracy ludzkiej odgrywa mniejsze znaczenie. Jednak o tym, czy w takich przypadkach ograniczać czas pracy, powinni decydować zarządzający przedsiębiorstwami. Sterowanie czasem pracy przez polityków lub wysuwanie takich obietnic wobec pracujących jest działaniem, które trudno dziś w sposób racjonalny uzasadnić.
Dr Jarosław Janecki jest adiunktem w Kolegium Zarządzania i Finansów Szkoły Głównej Handlowej oraz przewodniczącym rady Towarzystwa Ekonomistów Polskich.
Towarzystwo Ekonomistów Polskich (TEP) krzewi wiedzę ekonomiczną i wyjaśnia zjawiska gospodarcze współczesnego świata, propagując poszanowanie własności prywatnej, wolną konkurencję oraz wolność gospodarczą, jako warunki rozwoju Polski. Zrzesza praktyków biznesu I teoretyków różnych dziedzin nauk ekonomicznych.