W ostatnich latach pojawiła się w debacie publicznej idea, że mieszkanie powinno być traktowane jako prawo, a nie jako towar. Kluczowe jest więc, w jaki sposób to prawo jest rozumiane i interpretowane.
Wysokie ceny mieszkań w polskich miastach wywołują co jakiś czas komentarze, że przeciętnemu Polakowi coraz trudniej jest kupić lokal mieszkalny. Tymczasem ceny mieszkań w Polsce są silnie skorelowane ze średnimi zarobkami – rosną proporcjonalnie do wzrostu wynagrodzeń. W 2012 r. za przeciętne wynagrodzenie można było kupić 0,59 mkw. mieszkania w Warszawie, w 2016 – 0,68 mkw., w 2020 – 0,61 mkw., a w 2024 r. – 0,61 mkw. To pokazuje, że ceny mieszkań podążają za zarobkami.
Mimo to postrzeganie dostępu do mieszkań zmieniło się drastycznie. Wiele osób domaga się wręcz, aby stały się one przedmiotem akcji afirmatywnej, do tego sprowadza się hasło „mieszkanie jest prawem, nie towarem”. Przyjrzyjmy się prawno-filozoficznym aspektom tej sprawy, które pokażą, w jaki sposób należy rozumieć koncepcję mieszkania w prawach człowieka.
Mieszkania nie są dobrem publicznym, w przeciwieństwie np. do infrastruktury (np. drogi), ponieważ charakteryzują się wyłącznością (użytkowania) i są przedmiotem rywalizacji. Mieszkanie to dobro, którego podaż jest ograniczona pod względem ilościowym, przestrzennym i czasowym (mieszkanie ulega zużyciu).
Hasło „mieszkanie prawem” można interpretować na dwa różne sposoby:
1. Każdy powinien mieć zapewnione/przyznane mieszkanie.
Gdyby zapewnienie własności mieszkania zostało uznane za fundamentalne prawo człowieka, powstałoby pytanie, kto powinien mieć prawo domagać się lokalu? Jeśli mieszkanie rzeczywiście miałoby być uważane za prawo każdego człowieka, to odpowiedź powinna oczywiście brzmieć: każda osoba. Rząd byłby zmuszony, po pierwsze, zdefiniować pojęcie „mieszkanie”, i po drugie, zapewnić absolutne minimum środków, aby wcielić w życie takie prawo. Ponieważ prawa człowieka można podzielić na: PRAWA (prawa pozytywne) – władza ma obowiązek podjęcia działania na rzecz jednostki, a jednostka ma prawo żądać przysługujących jej praw; WOLNOŚCI (prawa negatywne) – obowiązek powstrzymywania się władzy od działań w określonych obszarach naszego życia, to w przypadku tej interpretacji warto zauważyć, że tzw. „prawa negatywne” nie wymagają nakładu pracy innych, aby je spełnić. Jak pisał w książce „Anarchia, Państwo, Utopia” (1974) filozof Robert Nozick, głównym zarzutem wobec egzekwowania praw pozytywnych, jest to, że wymagają pracy, materiałów i działań zapewnionych przez inne osoby. Hipotetyczna sytuacja, w ramach której przyznaje się prawo do własności już wybudowanego mieszkania, musi powodować redystrybucję (np. poprzez podatki: zabieramy jednym, przyznajemy innym). Można jednak sobie wyobrazić, że nieruchomość – hipotetyczne mieszkanie, do którego mamy „prawo” – jeszcze nie istnieje, wówczas prawo do mieszkania wydaje się sugerować, że niektórzy ludzie powinni zostać wyznaczeni, nawet wbrew ich woli, do budowy mieszkania dla nas, ponieważ mamy do tego prawo. Logika tego wywodu prowadzi Nozicka do tego, że prawo do posiadania mieszkania byłaby drogą do… niewolnictwa. Nie wspominając o tym, że rząd nie dysponuje nieograniczonymi środkami i nie jest w stanie zaoferować każdemu mieszkania – ze względu na ograniczenia podaży, uwarunkowania przestrzenne, asymetrię informacji, preferencje indywidualne czy specyfikę miejsc wybieranych przez obywateli do zamieszkania. To, że nazwiemy produkt czy towar, w tym przypadku mieszkanie, prawem czy nawet prawem człowieka, nie zmieni podaży tego produktu. Takie rozumienie prawa jest ślepym zaułkiem.
2. Każdy ma prawo do „dostępu do mieszkania”.
W tym ujęciu można rozumieć to jako prawo do poszukiwania mieszkania lub prawo do oczekiwania, że będą działały instytucje zapewniające możliwość kupna i sprzedaży (oraz wynajmu) mieszkania. „Prawo do mieszkania” powinno być rozumiane jako potrzeba zinstytucjonalizowanego istnienia praw właściwie i efektywnie chroniących najemców i lokatorów, a także wynajmujących i posiadających mieszkania oraz tworzących rynek. Ten sposób rozumienia „mieszkanie prawem” nie jest obciążony błędem logicznym, jak w przypadku interpretacji nr 1.
Mylne zrozumienie, czym jest „prawo do mieszkania” ma korzenie w niewłaściwej interpretacji definicji prawa do mieszkania (schronienia) w przyjętej w 1948 r. Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka oraz późniejszych dokumentach ONZ. Niemniej pytania o istnienie, treść, naturę, powszechność, uzasadnienie i status prawny praw człowieka, muszą prowadzić również do refleksji natury ekonomicznej. Konstytucja RP uznaje własność prywatną (art. 20) za podstawę ustroju gospodarczego RP, a to oznacza, że obywatele nie mogą być ograniczani w możliwości nabywania i dysponowania własnością prywatną, w tym własnością mieszkań. Art. 31 chroni wolność człowieka oraz nakazuje poszanowanie wolności i praw innych. W Konstytucji RP znajdziemy również cele społeczne (art. 75, ust. 1): przeciwdziałanie bezdomności czy budownictwo pod specjalne cele socjalne. Postulatu „mieszkanie prawem, a nie towarem” nie można traktować w kategoriach przyznania każdemu obywatelowi własnego mieszkania, natomiast subsydiowanie budownictwa, przy blokowanym popycie, szkodzi tym, który miałoby pomagać.
Obywatele mają prawo do „dostępu do mieszkania” poprzez funkcjonowanie sprawnych instytucji rynkowych. Rozwinięty i właściwie funkcjonujący rynek zapewnia wystarczająco dużo mieszkań (przeznaczonych do wynajmu bądź zakupu) dla każdego poziomu dochodów, włącznie z osobami niesamodzielnymi, które powinny otrzymywać pomoc (funkcjonujące mieszkania socjalne, pomoc społeczna). Im bardziej będziemy żądać interwencji państwa, w tym tworzenia preferencji (programy subsydiów), tym większe kłopoty sprawimy osobom, które na preferencje się nie załapią, bo efektem takiej polityki będzie ogólny wzrost cen mieszkań.
Kontakt do autora:
dr Sergiusz Prokurat
Członek Towarzystwa Ekonomistów Polskich
Wykładowca Coventry University. Autor książki „Praca 2.0: Nie ukryjesz się przed rewolucją rynku pracy”
email: sergiusz.prokurat@gmail.com
tel. +48 502 95 2497
Towarzystwo Ekonomistów Polskich (TEP) krzewi wiedzę ekonomiczną i wyjaśnia zjawiska gospodarcze współczesnego świata, propagując poszanowanie własności prywatnej, wolną konkurencję oraz wolność gospodarczą, jako warunki rozwoju Polski. Zrzesza praktyków biznesu i teoretyków różnych dziedzin nauk ekonomicznych.