Gdyby wyizolować polską gospodarkę, odcinając ją od wpływów z zewnątrz, a przede wszystkim od polskiej polityki, to nasza sytuacja byłaby wręcz doskonała. Wzrosty płac znacznie zwiększą popyt wewnętrzny, a środki z KPO i z funduszy spójności będą wspierać inwestycje. Odizolować się jednak nie da. Należy zatem liczyć i na stabilizację w obszarze polityki i na poprawę kondycji gospodarek naszych głównych partnerów handlowych.
W grudniu pisałem, że niepokojący jest stanowczo zbyt duży optymizm inwestorów, który prowadził do wzrostu cen obligacji, akcji i złota. Koniec grudnia był już nieco mniej optymistyczny, a początek roku był dla wielu aktywów najgorszy od wielu lat. Inwestorzy nagle zmienili zdanie i zaczęli obawiać się, że amerykańskie Komitet Otwartego Rynku (FOMC) przez dłuższy czas pozostawi stopy na wysokim poziomie, co w końcu zacznie spowalniać gospodarkę i ograniczać zyski spółek.
Zakładałem, że w pierwszym kwartale zobaczymy na rynkach akcji solidną korektę, ale taki kubeł zimnej wody już od pierwszej sesji w 2024 roku był nieco zaskakujący. W chwili pisania tekstu spadki były bardzo ograniczone. W USA indeks S&P 500 stracił dwa procent, a w Polsce WIG20 nieco ponad trzy procent. Nie jest to według mnie zapowiedź bessy. Prawdę o rynku akcji w USA poznamy dopiero w drugiej połowie stycznia, kiedy to rozkręcać się będzie sezon publikacji raportów kwartalnych spółek (rozpoczyna się 12. stycznia).
Stare powiedzenia z Wall Street mówi, że jaki jest początek stycznia taki będzie cały styczeń, a jaki jest styczeń taki będzie cały rok. Przytaczam to powiedzenie, ale radzę traktować je z przymrużeniem oka. Bardziej przekonujące jest zestawienie, z którego wynika, że od lat czterdziestych XX wieku w roku wyborczym w USA, jeśli startował w nich urzędujący prezydent, indeksy kończyły rok solidnymi zwyżkami.
Generalnie nie jestem jednak zwolennikiem analizowania rynków w oparciu o cykliczność zdarzeń. Wielu moich kolegów to robi, ale według mnie rynki z czasem się zmieniają, więc mówienie, że jeśli coś się powtarzało cyklicznie to teraz też tak będzie ma mały sens. W ciągu ostatnich 20 lat rynki bardzo się zmieniły, co wynikało z komputeryzacji, wykorzystania sztucznej inteligencji i Internetu.
Tyle na temat początku roku, a teraz kilka zdań o prognozach na 2024 rok dla polskich aktywów. Można powiedzieć, że gdyby wyizolować polską gospodarkę, odcinając ją od wpływów z zewnątrz i od polskiej polityki, to sytuacja byłaby wręcz doskonała. Wzrosty płac – od minimalnej (20%), przez nauczycieli (30%) do służb publicznych (20%) – doprowadzą do wzrostu płac w wielu innych grupach (mechanizm presji na płace jest oczywisty). To zaś znacznie zwiększy popyt wewnętrzny.
Rząd zrobi wszystko, żeby doprowadzić do znacznego zwiększenia inwestycji, czemu pomogą środki z KPO i europejskich funduszy spójności. Myślę, że najpóźniej w drugim półroczu zobaczymy wymierny wpływ inwestycji na PKB. To drugi silnik napędzający naszą gospodarkę. Być może w końcu Niemcy wygrzebią się ze swoich kłopotów gospodarczych, co pomogłoby naszemu eksportowi. To byłby trzeci silnik.
W tej sytuacji prognozy mówiące o wzroście PKB w tym roku o ponad trzy procent uważam za bardzo prawdopodobne. Tyle tylko, że trudniej będzie opanować inflację. Skoro tak jest to przed akcjami na GPW, którym będzie też pomagało zwiększenie partycypacji w PPK (Pracownicze Plany Kapitałowe), jest według mnie kolejny bardzo dobry rok. Złoty też powinien kończyć rok zyskami.
Co może ten dobry obraz zepsuć? Spowolnienie globalnej gospodarki większe niż wielu oczekuje (ja nie) i nasze piekło polityczne – może doprowadzić do zawirowań, które zagranicznym inwestorom się nie spodobają. Nie podejmuję się stawiania prognozy odnośnie prawdopodobieństwa takich zawirowań, ale jest ono zdecydowanie większe od zera.
Piotr Kuczyński
Członek Towarzystwa Ekonomistów Polskich
DI Xelion
piotr.w.kuczynski@gmail.com
Towarzystwo Ekonomistów Polskich (TEP) krzewi wiedzę ekonomiczną i wyjaśnia zjawiska gospodarcze współczesnego świata, propagując poszanowanie własności prywatnej, wolną konkurencję oraz wolność gospodarczą, jako warunki rozwoju Polski. Zrzesza praktyków biznesu i teoretyków różnych dziedzin nauk ekonomicznych.