Listopad był na rynkach akcji niezwykłym miesiącem, bo na Wall Street był to najlepszy listopad w historii indeksu S&P 500. Na innych giełdach sytuacja być może aż tak doskonała nie była, ale posiadacze akcji z pewnością byli zadowoleni. Był to też miesiąc zysków walut krajów rozwijających się. Kurs EUR/PLN stracił aż 17 groszy, czyli blisko cztery procent (to dużo jak na rynek walutowy).
Jeszcze raz okazało się, że słowne interwencje Rady Polityki Pieniężnej, mające na celu osłabienie naszej waluty, są przez rynek lekceważone. Oprócz doskonałych nastrojów panujących na rynkach akcji złotemu pomagało też to, że renomowany Instytut Finansów Międzynarodowych (IIF) uznał polską walutę za najbardziej niedowartościowaną w grupie państw rozwijających się. Poza tym Eurostat podał dane za październik na temat inflacji w Unii Europejskiej i według tej instytucji Polska jest tu liderem z CPI w wysokości 3,8% r/r (GUS mówi o 3,1%). Im wyższa inflacja (do pewnego poziomu) tym lepiej dla waluty, bo może zapowiadać wzrost stóp procentowych.
Doskonałe nastroje, które po październikowej smucie zagościły na rynkach, inwestorzy zawdzięczają przede wszystkim dwóm czynnikom. Przede wszystkim działało (zdecydowanie za wcześnie) to, że kolejne firmy meldowały o sukcesie swoich szczepionek na COVID19 (Pfizer, Moderna, AstraZeneca). Do widocznego w gospodarkach sukcesu jest jeszcze bardzo daleko, bo trzeba zaszczepić miliony ludzi, a to potrwa przynajmniej pół roku. Ale nastroje zdecydowanie na rynkach się poprawiły i mało kto przejmował się rosnącą liczbą zakażeń i pełzającymi lockdownami.
Drugim czynnikiem było dyskontowanie wyborczego sukcesu tandemu Joe Biden – Kamala Harris. Tuż po wyborach można było się nieco niepokoić tym, co zrobi prezydent Donald Trump, ale w końcu listopada stwierdził, iż jeśli Kolegium Elektorskie 14 grudnia wybierze Joe Bidena na prezydenta USA (ma przewagę 306 do 232 w głosach elektorskich), to on odejdzie z Białego Domu. Donald Trump zezwolił też General Services Administration (GAS) na rozpoczęcie procesu przekazywania władzy ekipie Joe Bidena. Teraz wszyscy będą wpatrywali się w wybory senatorskie w Georgii (5 stycznia 2021), które przesądzą o tym, kto będzie rządził Senatem.
Dla rynków finansowych bardzo ważne było też to, że Joe Biden wybrał Janet Yellen, byłą szefową Fed, na sekretarza skarbu. Inwestorzy się ucieszyli, bo taka nominacja zwiększa prawdopodobieństwo gładkiej współpracy na linii Fed – Departament Skarbu. To ma znaczenie, co zobaczyliśmy wtedy, kiedy niedawno Steven Mnuchin (obecny sekretarz skarbu) wszedł w spór z Rezerwą Federalną na temat przedłużenia poza 31 grudnia 2020 niektórych programów pomocowych.
Początek grudnia był na rynkach finansowych równie doskonały. 1 grudnia w Senacie USA zeznawali zarówno Jerome Powell, szef Fed, jak i Steven Mnuchin. Wypowiadała się też publicznie Janet Yellen. Inwestorzy dowiedzieli się, że co prawda Powell widzi światełko w tunelu, ale uważa, że Fed powinien zwiększyć swoją pomoc dla gospodarki. Podobnie mówiła o pomocy rządu Janet Yellen.
Poza tym, Nancy Pelosi, spikerka Izby Reprezentantów przedstawiła nowy pakiet pomocowy Demokratów, a z Senatu dobiegały głosy o możliwym kompromisie. Joe Biden stwierdził, że „na początek” to jest dobry kierunek, co sygnalizowało, że po przejęciu władzy będzie się starał pakiet pomocowy zwiększyć. Na skutek tych wypowiedzi indeksy na Wall Street wzrosły do rekordowych poziomów, dolar mocno stracił do euro, zdrożało złoto i mocno wzrosła rentowność obligacji.
W Polsce inwestorzy powinni byli skupić się na polityce, czyli na szczycie unijnym (10-11 grudnia 2020). Tak jednak nie było. Kursy walut spadały nawet wtedy, kiedy rząd Polski zapowiedział weto do budżetu unijnego i do funduszu odbudowy. Rosły też giełdowe indeksy. Polska i Węgry działają na zasadzie „na złość babci odmrożę sobie uszy”, bo nie podoba się rządom tych krajów mechanizm praworządności, który będzie obowiązywał mimo ich sprzeciwu. Na razie rynki traktują tę zapowiedź ambasadorów krajów unijnych jako grę na użytek wewnętrzny w Polsce i na Węgrzech, a prawdziwe weto z pewnością nie jest wycenione przez rynki.
Podsumowując, można powiedzieć, że cały świat się cieszy, problemów już nie ma, a bańka spekulacyjna na rynkach akcji nadymana nowym pieniądzem będzie rosła w nieskończoność. Taka sytuacja może jednak niepokoić, bo jeśli wszyscy uważają, że jest cudownie, to zapraszają „czarnego łabędzia”, którego wpłynięcie może na pewien czas (nie na długo) popsuć nastroje.
Kontakt do autora:
Piotr Kuczyński
Członek Towarzystwa Ekonomistów Polskich
e-mail: piotrw.kuczynski@gmail.com
tel. +48 695 333 325
Towarzystwo Ekonomistów Polskich (TEP) krzewi wiedzę ekonomiczną i wyjaśnia zjawiska gospodarcze współczesnego świata, propagując poszanowanie własności prywatnej, wolną konkurencję oraz wolność gospodarczą, jako warunki rozwoju Polski. Zrzesza praktyków biznesu i teoretyków różnych dziedzin nauk ekonomicznych.