Wnioski po seminarium, które odbyło się w dniu 13 czerwca 2023 r.
Informacja o seminarium
Seminarium odbyło się w ramach cyklu seminariów pt. Współczesna wiedza na temat polityki stabilizacyjnej: konsensus, alternatywne podejścia i białe plamy na kanwie książki: „A Monetary and Fiscal History of the United States, 1961-2021” by Alan S. Blinder.
Organizatorem cyklu jest Towarzystwo Ekonomistów Polskich (TEP) we współpracy z Katedrą Międzynarodowych Studiów Porównawczych Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.
Seminarium w dniu 16 maja 2023 r. prowadził Stefan Kawalec (prezes Capital Strategy, b. wiceminister finansów). Wystąpienia wstępne przedstawili:
- Ignacy Morawski (założyciel ośrodka analitycznego SpotData, główny ekonomista „Pulsu Biznesu”),
- Prof. Joanna Tyrowicz (Uniwersytet Warszawski, członkini RPP),
- Dr Mirosław Gronicki (minister finansów w latach 2004-2005),
- Kamil Sobolewski (główny ekonomista Pracodawców RP).
W dyskusji zabrali głos: dr Michał Gradzewicz (SGH), dr Ernest Pytlarczyk (główny ekonomista Banku Pekao S.A.), dr Adam Czerniak (SGH, główny ekonomista Polityki Insight), Stefan Kawalec i prof. Michał Brzoza-Brzezina (SGH).
Zapis nagrania z seminarium jest dostępny na stronie TEP pod linkiem.
Wnioski
Niniejsza notatka przedstawia autorskie wnioski z seminarium, z uwzględnieniem wypowiedzi w dyskusjach kuluarowych oraz rozmów po seminarium między autorami notatki.
- Uwagi wstępne
W literaturze ekonomicznej dominuje przekonanie, że nie da się trwale obniżyć inflacji bez wywoływania wzrostu bezrobocia. W centrum debaty ekonomicznej pozostaje natomiast pytanie, jaki koszt gospodarka musi ponieść, aby możliwe było sprowadzenie inflacji do poziomów bliskich zera.
Książka Alana Blindera rzuca ciekawe światło na ewolucję teorii i praktyki w tym zakresie, choć w poszukiwaniu odpowiedzi na tytułowe pytanie warto odwołać się też do innych publikacji.
Blinder zaczyna swoją opowieść w roku 1960. Jest to rok, w którym ukazała się słynna publikacja Paula A. Samuelsona i Roberta M. Solowa pt. „Analytical Aspects of Anti-Inflation Policy” [American Enonomic Review 50 (2): 177-194], w której po raz pierwszy użyte zostało pojęcie krzywej Philipsa. Autorzy pokazywali, że istnieje negatywna zależność między inflacją a bezrobociem i sugerowali, że może być to zależność możliwa do wykorzystania przez politykę pieniężną. Samuelson i Solow ostrzegali, że zależność może być niestabilna i podatna na przesunięcia wywołane zmianą oczekiwań, jednak do dyskursu ekonomicznego ich koncepcja już na zawsze weszła jako postulat, zgodnie z którym bank centralny wybiera dowolną kombinację stopy bezrobocia i inflacji z tych wyznaczonych przez krzywą Philipsa. Wedle tej teorii trwałe obniżenie inflacji wymaga trwałego podniesienia stopy bezrobocia. Z naciskiem na słowo „trwałego”.
- Niestabilna krzywa Phillipsa
Nie minęło więcej niż kilkanaście lat, gdy krzywa Philipsa trafiła na ograniczenia, na które wskazywali już Samuelson i Solow, a które istotne miejsce w debacie ekonomicznej zyskały zwłaszcza dzięki Miltonowi Friedmanowi. Podmioty gospodarcze przyzwyczajają się do inflacji, co oznacza, że wpływanie na zmianę inflacji wymaga coraz większych ruchów stopy bezrobocia. Gdy ludzie przyzwyczajają się do danej stopy inflacji, wówczas utrzymanie niskiej stopy bezrobocia wymaga coraz wyższej inflacji.
Zmiany ekonomiczne lat 70. Przyciągnęły uwagę do dwóch kierunków krytyki krzywej Philipsa – mniej i bardziej radykalnego. W mniej radykalnej zmianie, zaproponowanej przez Edmunda Phelpsa i Miltona Friedmana, albo przez Jamesa Tobina, wymienność inflacji i bezrobocia może występować w krótkim okresie. Gdy inflacja jest wyższa od oczekiwań, firmy podnoszą ceny szybciej niż wynagrodzenia, co prowadzi do spadku realnych wynagrodzeń i wzrostu zatrudnienia. Musi być to proces z natury rzeczy przejściowy. W długim okresie krzywa Philipsa jest pionowa: naturalna dla gospodarki stopa bezrobocia może występować przy dowolnej inflacji, a polityka pieniężna nie ma znaczenia dla długookresowej stopy bezrobocia. To oznacza, że dezinflacja może być procesem kosztownym, ale ten koszt jest ponoszony przejściowo (choć w wersji Tobina występują efekty histerezy i krzywa może mieć ujemne nachylenie nawet w długim okresie). Jeżeli funkcjonujemy w reżimie stabilnej inflacji poziomu X i chcemy ją sprowadzić trwale niżej, musimy wywołać wzrost bezrobocia poprzez zaostrzenie polityki pieniężnej. Natomiast w tym przypadku wzrost bezrobocia jest przejściowy – w długim okresie bezrobocie nie odbiega od neutralnego poziomu.
W bardziej radykalnej krytyce, prowadzonej m.in. przez Roberta Lucasa, czy Thomasa Sargenta, krzywa Philipsa staje się pionowa nie tylko w długim, ale też krótkim okresie. Polityka pieniężna jest neutralna dla bezrobocia. Co oznacza, że dezinflacja jest procesem mało kosztownym.
Alan Blinder całkowicie odrzuca hipotezę neutralności polityki pieniężnej i twierdzi, że spór został właściwie rozstrzygnięty wedle teorii zmodyfikowanej krzywej Philipsa. To oznacza, że: a) polityka stabilizacji bezrobocia może prowadzić do trwale wyższej inflacji, b) obniżanie inflacji wymaga przejściowego podniesienia bezrobocia ponad neutralny poziom. W bardzo ciekawym fragmencie książki Blinder powołuje się na tzw. „regułę kciuka Brookings” (Brookings rule of thumb). Wedle tej prostej heurystyki, obniżenie inflacji o 0,5 pkt wymaga wyższego o 1 pkt proc. bezrobocia trwającego przez rok. Odniesienie jej do Polski implikowałoby, że do obniżenia inflacji bazowej z obecnych 12 proc. do 2 proc. potrzebne byłoby dodatkowe 20 proc. bezrobocia przez rok, lub w bardziej realistycznym scenariuszu dodatkowe 4 proc. przez pięć lat. Gdyby założyć, że połowę roboty z obniżeniem inflacji wykonają niższe ceny energii, nadal zostałoby – wedle tej heurystyki – dodatkowe 2 proc. bezrobocia przez pięć lat. Należy jednak zaznaczyć, że mechaniczne odnoszenie takiej reguły opartej o obserwacje gospodarki amerykańskiej do gospodarki polskiej byłoby ryzykowne, gdyż nasza gospodarka, znacznie mniejsza i bardziej otwarta niż amerykańska, może w istotnie odmienny sposób reagować na zacieśnienie polityki monetarnej.
- Koszt dezinflacji – teoria
Alan Blinder niestety nie rozwodzi się dłużej na temat kosztów dezinflacji. W szczególności, niewiele pisze o współczesnych mainstramowych modelach nowo-keynesowskich, w których krzywa Philipsa jest uzupełniona o oczekiwania inflacyjne.
Po odpowiedź na pytanie, jakie te koszty mogą być i od czego zależą, musimy odwołać się do innych publikacji. Jedną z ciekawych pozycji w tym zakresie jest praca pod redakcją Andrzeja Wojtyny pt. „Alternatywne strategie dezinflacji” z 1999 r. Wojtyna wychodzi z podobnych pozycji, co Blinder – odrzuca neutralność polityki pieniężnej i wskazuje, że na gruncie empirycznym ma ona słabe umocowanie. Wojtyna pisze: „Chociaż konstruowanie modeli bezkosztowej dezinflacji jest poznawczo interesujące, to jednak jest to zajęcie o małej praktycznej przydatności, ponieważ w krajach uprzemysłowionych jej przypadki nie są znane (aczkolwiek występowały one przy wychodzeniu z hiperinflacji)”. Wojtyna przechodzi następnie do rozważania – zarówno w ujęciu teoretycznym, jak i empirycznym – różnych czynników, które mają wpływ na tzw. współczynnik poświęcenia, czyli utratę PKB i zatrudnienia związaną z obniżeniem inflacji o 1 pkt proc.
Wedle Wojtyny, z badań wyłania się następujący wniosek. Na koszty dezinflacji wpływają przede wszystkim trzy czynniki:
- wiarygodność polityki pieniężnej
- sposób formowania oczekiwań inflacyjnych
- inercja w kontraktach cenowych.
Im bardziej wiarygodna polityka pieniężna, im mocniej oczekiwania zakotwiczone są w celu inflacyjnym i im mniejsza inercja kontraktów cenowych, tym koszty dezinflacji są niższe.
- Koszt dezinflacji – obecna sytuacja
Jak powyższe czynniki kształtują się w obecnych okolicznościach?
- Wydaje się uprawnione twierdzenie, że wiarygodność polityki pieniężnej nie jest, również w ujęciu międzynarodowym, wysoka, jakkolwiek w Polsce jej ubytek jest szczególnie głęboki (na co wskazuje np. Indeks wiarygodności ekonomicznej Polski, opracowywany przez zespół prof. Jerzego Hausnera, https://oees.pl/indeks-wiarygodnosci/).
- Trudniej jest określić, co dzieje się z oczekiwaniami inflacyjnymi – część wskaźników sugeruje odkotwiczenie oczekiwań, ale niektóre dają podstawy do twierdzenia o ich zakotwiczeniu. Ostatnie dane o oczekiwaniach inflacyjnych raczej wskazują na ich spadek, jakkolwiek przeciętnie są one wyższe, niż w przeszłosci (Europa, USA, Polska).
- Podobnie w przypadku inercji cenowej – część wskaźników sugeruje, że stopień inercji może się zwiększać (reakcja płac na ceny, odsetek cen, które wzrosły o więcej niż 5% itp), ale z kolei brakuje przesłanek, by mówić o narastającym zjawisku indeksacji cen.
Koszty dezinflacji mogą zależeć też od innych czynników niż trzy główne wspomniane powyżej. Jednym z ważnych aspektów jest wyjściowy poziom inflacji, a drugim natura wzrostu inflacji. Jedna z hipotez głosi, że przy wysokiej inflacji koszty polityki dezinflacji są niskie, ponieważ zanikowi ulega najważniejsze zjawisko odpowiedzialne za reale skutki szoków monetarnych – lepkość cen. Przy wysokiej inflacji ceny są elastyczne, dlatego szoki monetarne mają głównie efekty nominalne, a nie realne. Dobrze obrazuje to wykres z pracy Wojtyny pokazujący optymalny czas dezinflacji jako funkcję wyjściowego poziomu inflacji – im wyższa inflacja wyjściowa, tym bank centralny powinien szybciej sprowadzać ją w dół. Odpowiednio, jeśli wzrost inflacji wynikał z zaistnienia szoków podażowych, to cofnięcie tych szoków, co zresztą odróżnia obecną sytuację od tej z lat 70-tych XX wieku, warunkować będzie inercyjny spadek inflacji nie wywołujący wzrostów bezrobocia.
- Optymalne tempo dezinflacji
Dochodzimy tym samym do bardzo ważnego pytania o to, jakie jest optymalne tempo dezinflacji? Czy bank centralny powinien szybko sprowadzać inflację do celu, ponosząc koszty w postaci utraconego PKB i wyższego bezrobocia? Czy też spokojnie czekać i zarządzać oczekiwaniami? Są tutaj dwa stanowiska. Pierwsze postuluje stopniową dezinflację ze względu na efekty histerezy – trwałą utratę potencjału produkcyjnego w wyniku załamania gospodarczego. W tym ujęciu nawet długookresowa krzywa Philipsa może mieć negatywne nachylenie. Drugie stanowisko postuluje szybką dezinflację ze względu na konieczność odbudowy wiarygodności banku centralnego, którą podwyższona inflacja podważa, oraz zakotwiczenia oczekiwań inflacyjnych. W badaniach nie ma konsensusu na temat tempa dezinflacji, choć wydaje się, że dziś – 25 lat po pracy Wojtyny – drugie stanowisko dominuje w zachodnich bankach centralnych, a pierwsze w polskim banku centralnym.
- Dezinflacja, a zmiany po stronie podażowej gospodarki
Obniżenie inflacji, w tym trwałe obniżenie inflacji, możliwe jest również poprzez wprowadzenie zmian po stronie podażowej gospodarki obejmujących:
- Lepsze wykorzystanie zasobów naturalnych;
- Utrzymanie obciążenia demograficznego na umiarkowanym, stabilnym poziomie oraz optymalne wykorzystanie zasobu pracy, np.: poprzez wzrost aktywności zawodowej oraz produktywności w oparciu o lepszą edukację;
- Innowacje produktowe i procesowe, upowszechnienie wykorzystania nowych technologii;
- Wzrost inwestycji.
Oddziaływanie na stronę podażową gospodarki przekłada się na produkt zagregowany, dobrobyt, inflację i bezrobocie z większym opóźnieniem niż oddziaływanie na stronę popytową i prawdopodobnie z tego powodu znajduje się poza katalogiem tradycyjnych narzędzi polityki fiskalnej i monetarnej ukierunkowanych na zarządzanie cyklem gospodarczym.
Wadą oddziaływania na podażową stronę gospodarki jest fakt, że skutki stosowanych polityk, szczególnie w zakresie promocji inwestycji, w krótkim okresie mogą prowadzić do wzmożonej konkurencji o zasoby i nasilenia presji inflacyjnej, co może być sprzeczne z osiąganiem celów krótkoterminowych.
Z drugiej strony zaletą oddziaływania na podażową stronę gospodarki jest umożliwienie trwałego przyśpieszenia wzrostu dobrobytu, co nie wydaje się możliwe przy oddziaływaniu na stronę popytową.
Dlatego polityka gospodarcza, w tym polityka pieniężna, powinna brać pod uwagę i w miarę możliwości sprzyjać wzrostowi podaży w gospodarce, a w czasach koniecznego chłodzenia koniunktury świadomie ograniczać ujemne skutki prowadzonych działań cyklicznych na przyrost potencjalnego PKB.
- Różnica między „obniżaniem inflacji” a „spadkiem inflacji”
Uwagę zwrócić należy również na sprzeczność między poglądami ekonomistów twierdzących, że obniżanie inflacji wymaga wzrostu bezrobocia, a obserwacją obecnej rzeczywistości, gdzie w wielu krajach widzimy spadek inflacji, bez wzrostu bezrobocia.
Sprzeczność tę możemy spróbować wyjaśnić wprowadzając rozróżnienie między „obniżaniem inflacji” poprzez działania polityki stabilizacyjnej a „spadkiem inflacji” w wyniku czynników zewnętrznych.
Krajowa polityka stabilizacyjna oddziałuje na inflację z opóźnieniem. Zmiany popytu generowane przez politykę monetarną i fiskalną w pierwszej kolejności oddziałują bowiem na poziom produkcji i zatrudnienia, a ich wpływ na inflację jest opóźniony ze względu na lepkość płac i części cen.
Czynniki zewnętrzne mogą oddziaływać na inflację znacznie szybciej, gdyż mogą mieć wpływ na te ceny, które dostosowują się szybko, gdyż nie wymagają zmiany żadnych krajowych kontraktów dotyczących płac lub dostarczania usług. Przykładem mogą być ceny paliw na stacjach benzynowych (które mogą zmieniać się bardzo szybko pod wpływem zmian światowych cen ropy naftowej) lub ceny importowanej żywności.
Jeżeli ceny surowców zagranicznych ulegną obniżeniu, inflacja może spaść bez wzrostu stopy bezrobocia – i z tym właśnie mieliśmy ostatnio do czynienia w wielu krajach, w tym w Polsce. Był to właśnie przypadek spadku inflacji.
Zauważyć należy również, że miary inflacji, takie jak choćby inflacja bazowa, powszechnie uznawane za miary presji inflacyjnej, mogą w pewnym stopniu odzwierciedlać niezakończoną jeszcze propagację szoków zewnętrznych, zawyżając (przejściowo) ocenę krajowego/lokalnego charakteru wzrostu inflacji.
Jeżeli natomiast krajowa polityka stabilizacyjna usiłuje obniżyć inflację, bez pomocy sprzyjających spadkowi cen zmian czynników zewnętrznych, to dla osiągniecia efektu konieczny jest przejściowy wzrost bezrobocia. Jeśli więc po ustąpieniu szoków zewnętrznych, inflacja pozostanie na podwyższonym poziomie, to jej obniżanie do celu inflacyjnego za pomocą krajowej polityki stabilizacyjnej (monetarnej lub fiskalnej) wiązać się będzie ze wzrostem bezrobocia.
Autorzy notatki:
Mirosław Gronicki, Jarosław Janecki, Stefan Kawalec, Ignacy Morawski, Ernest Pytlarczyk, Andrzej Rzońca i Kamil Sobolewski