Sprawozdawcy sportowi i kibice piłkarscy używają często terminu, że jakaś drużyna jest dobra w realizacji „stałych fragmentów gry” (rzutów karnych, wolnych, rożnych itp.). Uważam tę terminologię za użyteczną również w wyjaśnianiu niektórych zjawisk politycznych. Wielu komentatorów niepokoi pospolite ruszenie rozmaitych strajkowiczów i demonstrantów, zgłaszających roszczenia płacowe i inne wobec państwa.
Nim przejdę do meritum, czyli właśnie potraktowania wzmożonej roszczeniowości jako stałego fragmentu gry, uczynię jednak tradycyjne zastrzeżenie, przypominając Czytelnikom – tak jak np. przypominam to moim studentom – że państwo nie ma innych pieniędzy niż nasze, czyli podatników. I żeby je dać roszczeniowcom różnej maści, musi je najpierw zabrać nam. A jeśli zwiększy deficyt budżetowy i dług publiczny, czyli nie odbierze nam pieniędzy od razu, to uczyni to w następnych latach, kiedy ów dług przyjdzie spłacać.
Tyle niezbędnej dydaktyki, a teraz wróćmy do stałych fragmentów gry. Niepokój komentatorów bierze się najczęściej z krótkiej pamięci. Z reguły w roku przedwyborczym obserwujemy mobilizację rozmaitych amatorów – nie bójmy się tego terminu – wywierających pasożytniczą presję na polityków, którzy w okresie przedwyborczym mają miększy kręgosłup niż zazwyczaj (choć i tak raczej rzadko jest on tak twardy, jak być powinien!). I często im się udaje wyrwać w ten lub inny sposób nasze – przypominam – pieniądze.