Jesteśmy świadkami „podwójnego uderzenia” w gospodarkę. Z jednej strony – rosnące światowe ceny surowców naturalnych, energii elektrycznej, gazu, a z drugiej – ograniczenia podaży tychże dóbr , w wyraźny sposób ograniczają i będą ograniczać aktywność gospodarczą w Polsce. Siła wszystkich negatywnych impulsów cenowych jest na tyle duża, że z coraz większym prawdopodobieństwem możemy zastanawiać się nie czy, ale jak długo będzie trwała recesja. W takiej sytuacji priorytetem powinno być podejmowanie decyzji, które będą ograniczały dynamikę wzrostu cen.
Zagadnienie szkodliwości inflacji dla wzrostu gospodarczego zawsze wywoływało wśród ekonomistów gorące debaty. Przykładowo, w latach 60. XX wieku Mundell i Tobin wskazywali na pozytywną relację między stopą inflacji i stopą akumulacji kapitału, co oznacza pozytywny wpływ inflacji na wzrost gospodarczy. Zgodnie z tym podejściem, wzrost inflacji zwiększa akumulację kapitału i tym samym stymuluje wzrost gospodarczy. Poglądy o pozytywnym związku między inflacją a wzrostem gospodarczym zostały zakwestionowane w okresie stagflacji, w latach 70. XX wieku. W 1971 r. Okun zwrócił uwagę, że niepewność związana z inflacją powoduje, że konsumenci rezygnują z zakupu towarów, aby zabezpieczyć się przed możliwym spadkiem ich realnych dochodów, co negatywnie wpływa na wzrost gospodarczy. W wykładzie noblowskim Milton Friedman podkreślał, że zmienność inflacji prowadzi do sytuacji, w których mamy do czynienia z mniej efektywnym systemem gospodarczym, w którym następuje wzrost bezrobocia. Warto również przytoczyć badania Stanleya Fischera i Franco Modiglianiego z 1978 r. (Towards an Understanding of the Real Effects and Costs of Inflation), którzy wskazali na występowanie negatywnego związku między stopą inflacji i stopą wzrostu gospodarczego. Zauważali oni, że inflacja przyczynia się dużej mierze do ograniczenia wzrostu gospodarczego i dzieje się tak nie w wyniku spadku rozmiarów inwestycji, lecz poprzez zmniejszenie efektywności inwestycji. Ekonomiści zwracali również uwagę, że wysoka inflacja przyczynia się to tego, że zmiany cen przestają pełnić rolę informacyjną o zmianie zapotrzebowania na poszczególne towary i usługi. Zdecydowanie trudniej jest ocenić przedsiębiorcom, czy zmiana ceny na produkowane przez nich dobro jest wynikiem zmiany popytu, czy też samej inflacji. Ma to oczywiście znaczenie w procesach podejmowania decyzji o wielkości produkcji i dodatkowych inwestycjach.
Relacja między inflacją a wzrostem gospodarczym w 2022 r. wydaje się być oczywista. Z każdym tygodniem widzimy konsekwencje wysokiej dynamiki inflacji. Nie zastanawiamy się czy, ale w jakim stopniu inflacja ograniczy wzrost aktywności gospodarczej. Sytuacja z jaką przedsiębiorcy mają do czynienia dziś jest trudna z kilku powodów. Po pierwsze, wysoka inflacja stwarza problemy związane z utrzymywaniem zyskowności działalności gospodarczej na odpowiednim poziomie. Przypomnijmy, że dynamika cen produkcji sprzedanej w przemyśle jest dwucyfrowa w ujęciu rok do roku od września 2021 roku, a od marca tego roku przekracza 20 proc. (w lipcu wyniosła 24,9 proc.). Wyższe koszty funkcjonowania wymuszają dostosowywania cenowe przedsiębiorstw, co z kolei wcześniej, czy później, spotka się z barierą popytu. Z drugiej strony, inflacji towarzyszy również zwiększona niepewność odnośnie skali ograniczeń po stronie podaży i możliwości funkcjonowania przedsiębiorstwa w skali, która zapewnia jego utrzymanie się na rynku. Przykładowo, gwałtowne wzrosty cen energii wywołują reakcję łańcuchową i ograniczenia podaży w innych sektorach gospodarki. Dodatkowym elementem spowalniającym aktywność gospodarczą będzie niższy popyt zagraniczny, będący efektem spowolnienia aktywności gospodarczej w krajach – głównych kontrahentach polskich eksporterów.
W „Raporcie o inflacji” z lipca 2022 r., analitycy NBP przedstawiają scenariusz spowolnienia dynamiki PKB do 1,9 proc. w IV kw. tego roku oraz do 0,5 proc. w I kw. 2023 r. i w całym 2023 r. do 1,4 proc. Projekcja nie uwzględnia jednak szeregu czynników, które będą dodatkowo przyczyniały się do słabnięcia polskiej gospodarki. Gorsze wyniki gospodarki niemieckiej (i całej strefy euro), wyższe rynkowe stopy procentowe (aktualnie WIBOR 3M na poziomie 7,06 proc. wobec założenia 6,20 proc. z projekcji NBP) oraz znacząco wyższa od zakładanej ścieżka wzrostu cen energii będą w kolejnych miesiącach stanowiły bardzo poważny problem w skali makro. Widzimy to już od kilku miesięcy w wynikach badań koniunktury gospodarczej. W sierpniu, kolejny miesiąc z rzędu, wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury GUS znajduje się poniżej średniej długookresowej we wszystkich prezentowanych obszarach. Przykładowo, wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury w przetwórstwie przemysłowym kształtował się w sierpniu na bardzo niskim poziomie minus 15,2 punktów. Pesymistyczne nastroje w gospodarce potwierdza również barometr koniunktury IRG SGH (BARIRG). Jego wartość na początku III kwartału pogorszyła się do -16,2 pkt (-10,9 pkt. w II kwartale). Jest to wynik wyraźnie niższy od wieloletniej średniej. Wartość barometru zmalała w skali roku o 14,3 pkt., co jest porównywalne jedynie z okresem pierwszej fali covidowej w 2020 r.
Recesja w Polsce w tym momencie jest już nie do uniknięcia. Dalszy rozwój sytuacji uzależniony jest jednak nie tylko od czynników zewnętrznych, ale również od działań ograniczających dynamikę wzrostu cen. Odpowiednia kombinacja polityki pieniężnej i fiskalnej może przyczynić się do ograniczenia spirali wzrostu cen i skrócenia okresu recesji gospodarczej.
Kontakt do autora:
dr Jarosław Janecki
Członek Towarzystwa Ekonomistów Polskich
Szkoła Główna Handlowa w Warszawie
email: jaroslaw.janecki@tep.org.pl
tel. +48 601 072 268
Towarzystwo Ekonomistów Polskich (TEP) krzewi wiedzę ekonomiczną i wyjaśnia zjawiska gospodarcze współczesnego świata, propagując poszanowanie własności prywatnej, wolną konkurencję oraz wolność gospodarczą, jako warunki rozwoju Polski. Zrzesza praktyków biznesu i teoretyków różnych dziedzin nauk ekonomicznych.