Od dwóch lat miesiące wakacyjne są dla złotego niekorzystne. Nie jest to jednak zasada – raczej przypadek
W minionym roku złoty, podobnie jak obecnie, przeżywał okres dużej słabości. Wtedy jednak tracił w lipcu, a w sierpniu odzyskał to, co stracił w poprzednim miesiącu. Tym razem słabość rozpoczęła się w lipcu i kontynuowana była w następnym miesiącu. Podstawowym powodem osłabienia naszej waluty było globalne umocnienie dolara. Jeśli spada kurs EUR/USD to złoty traci i ta korelacja jest bliska jedności (prawie zawsze taka zależność zachodzi).
Dolar i inne waluty uznawane za bezpieczne (jen, frank szwajcarski) umacniają się zawsze wtedy, kiedy na świecie pojawiają się zagrożenia. Tym razem też ich nie brakuje. Najważniejszym jest wojna handlowa między USA i Chinami. Prezydent USA latem bardzo podgrzał nastroje, chociaż w drugiej połowie sierpnia zaczął je nieco chłodzić. Poza tym walutom rynków rozwijających się (w tym nadal Polski) szkodziły: czekanie na decyzje nowego rządu Wlk. Brytanii w sprawie Brexitu, napięcie na linii USA – Iran oraz Indie – Pakistan (sprawa Kaszmiru), polityczne zawirowania we Włoszech. Nic dziwnego, że potrzeba szukania bezpiecznej przystani zwiększała popyt na obligacje emitowane przez państwa oraz na bezpieczne waluty i złoto.
Na tej fali niepokojów najważniejszy dla naszej gospodarki kurs złotego do euro (EUR/PLN) wybił się z rocznego trendu bocznego. Podobnie zachował się kurs CHF/PLN, a USD/PLN utrzymywał się w rocznym kanale delikatnego trendu wzrostowego. Nie było w zachowaniu naszej waluty niczego dziwnego – po prostu obowiązywała normalna mechanika rynku walutowego.
Dziwić mogło jedynie to, co działo się w dniach 14-16 sierpnia. Owszem, 14 sierpnia duże osłabienie złotego było stosunkowo łatwe do wyjaśnienia – bardzo płytki przed tzw. długim weekendem rynek umożliwił duże wzrosty kursów walut, czemu pomagało globalne umocnienie dolara. Już w piątek 16 sierpnia ten ewidentny eksces został praktycznie wymazany – kursy mocno spadły.
Dziwnie jednak zachował się złoty w poniedziałek 19.08. Wtedy to nastroje na giełdach akcji były znakomite, kurs dolara trzymał się blisko poziomu neutralnego, a złoty jednak bardzo stracił. I dopiero to zachowanie naszej waluty można było uznać za niepokojące. Zmniejszało ten niepokój jednak to, że w ten poniedziałek bardzo podobnie zachowały się inne waluty krajów Europy Centralnej. Po prostu kraje rozwijające się są obecnie w niełasce globalnych inwestorów.
To nie znaczy, że złoty będzie się tylko osłabiał. Siła polskiej gospodarki powinna pomagać w umocnieniu naszej waluty. Rosnąca inflacja też powinna jej sprzyjać, bo teoretycznie wysoka inflacja będzie prowokowała wzrost stóp procentowych. Problem jednak w tym, że u nas Rada Polityki Pieniężnej wspomina o obniżeniu stóp (po to, żeby pomóc gospodarce), a to złotemu zdecydowanie nie pomaga. Pamiętać trzeba też o tym, że słaby zloty pomaga eksporterom i zwiększa inflację (to ostatnie pomaga budżetowi państwa). Osłabienie złotego prowadzi też do wypracowania zysku przez NBP, z którego 95% idzie do budżetu państwa. Jak widać skłonność do obrony naszej waluty nie musi być na poziomie rządu i RPP olbrzymia. Nie zmienia to postaci rzeczy, że jeśli USA dogadają się z Chinami, a Brexit obędzie się w sposób uporządkowany to siła złotego natychmiast powróci.
Kontakt do autora:
Piotr Kuczyński
e-mail: piotrw.kuczynski@gmail.com
tel. +48 695 333 325
Towarzystwo Ekonomistów Polskich (TEP) krzewi wiedzę ekonomiczną i wyjaśnia zjawiska gospodarcze współczesnego świata, propagując poszanowanie własności prywatnej, wolną konkurencję oraz wolność gospodarczą, jako warunki rozwoju Polski. Zrzesza praktyków biznesu i teoretyków różnych dziedzin nauk ekonomicznych.